wtorek, 11 listopada 2014
zacznijmy od tego że procesy rozgrywające się na poziomie
lokalnym odbywają się jakby poza szerszą społeczną kontrolą
rzadko przebijają się do świadomości ogólnokrajowej i nie mają szans
by stać się pełnokrwistymi tematami politycznymi -
gdyby polski rząd ogłosił publicznie że jest za prywatyzacją
systemu przedszkolnego albo szkolnego
to musiałby za taką decyzję zapłacić pewną polityczną cenę
wywołałby przy tym pewną debatę podczas której
pojawiłyby się argumenty za i przeciw takiemu rozwiązaniu
tak działają systemy demokratyczne -
dla polityków dużo wygodniej jest jednak takiej dyskusji
nie wywoływać i pozwolić żeby rynek sam zdecydował jak będzie
- i tak się właśnie teraz dzieje (...)
zgodnie z polskim prawem samorządy mogą powierzać
podmiotom prywatnym prowadzenie szkół
można to robić bez jakiejkolwiek procedury przetargowej i konkursowej
uchwała rady gminy jest tylko uzupełniana umową burmistrza
czy wójta z podmiotem który ma tę szkołę prowadzić -
nie ma żadnych mechanizmów kontroli tej szkoły
nikt nie dba o to czy ma ona odpowiednie zabezpieczenie finansowe
ani też czy jest w stanie zadbać o ciągłość swojego funkcjonowania
niewielu zwraca też uwagę na negatywną presję jaką konkurencja
ze strony szkół prywatnych wywiera na warunki pracy nauczycieli
wszystko dlatego że podmioty prywatne nie muszą zatrudniać
swoich pracowników na podstawie Karty nauczyciela
co znaczy że osoba zatrudniona w prywatnej palcówce edukacyjnej
ma gorsze warunki pracy i nie jest objęta
ochroną socjalną którą gwarantuje Karta
forsal.pl