wtorek, 11 listopada 2014


dwa lata temu hiszpański rząd przyjął regulamin który
zezwala hiszpańskim miastom karać za szukanie w śmieciach
zgodnie z prawem mandaty nie mogą przekraczać 750 euro
tyle właśnie wyznaczyli radni Sewilli
organizacje społeczne przypominają że ci 
którzy są zmuszeni do przeszukiwania resztek 
to osoby bez środków do życia - bezrobotni i emeryci
szukanie w śmieciach jest też zakazane 
w Madrycie i Reus nieopodal Tarragony
w Barcelonie nie tylko nie można zaglądać do koszy
ale też brać sprzętów stawianych obok kontenerów
karą 90 euro został obciążony mieszkaniec miasta
który zatrzymał się żeby obejrzeć 
postawiony pod kontenerem obraz

IAR

Polska jest zabudowywana chaotycznie - gospodarczo 
rozwinęliśmy się dobrze ale przy tym niszczymy 
krajobraz i obniżamy jakość życia mieszkańców -
taka diagnoza wyłania się z raportu o polskich miastach
który powstał na zlecenie Kancelarii Prezydenta
- przestrzeń jest tym co nam się nie udało w ostatnich 25 latach
doszło do dewastacji którą musimy odwrócić - 
mówi senator Janusz Sepioł
symbolem polskiej przestrzeni są wszechogarniające reklamy
powstające bezładnie grodzone osiedla -
ciasno zabudowane i pozbawione usług a często nawet dróg
najważniejszym jednak problemem 
który może mieć dalekosiężne skutki
jest rozlewanie się miast - jego przejawem jest suburbanizacja
zabudowa strefy podmiejskiej i rozrastanie się dzielnic peryferyjnych (...)
nowe dzielnice najczęściej nie mają jasnej struktury
a składają się po połowie z przypadkowo 
rozrzuconych domów i "dziur"
- nie wiem czy można dłużej mówić o mieście
czy raczej o terenach zurbanizowanych
osiedla powstające w polu przypominają PGR-owskie bloki -
mówi Lech Mergler z poznańskiego stowarzyszenia
Prawo do Miasta autor "Anty-bezradnika przestrzennego"

wyborcza.biz

zacznijmy od tego że procesy rozgrywające się na poziomie
lokalnym odbywają się jakby poza szerszą społeczną kontrolą
rzadko przebijają się do świadomości ogólnokrajowej i nie mają szans
by stać się pełnokrwistymi tematami politycznymi -
gdyby polski rząd ogłosił publicznie że jest za prywatyzacją
systemu przedszkolnego albo szkolnego
to musiałby za taką decyzję zapłacić pewną polityczną cenę
wywołałby przy tym pewną debatę podczas której
pojawiłyby się argumenty za i przeciw takiemu rozwiązaniu
tak działają systemy demokratyczne -
dla polityków dużo wygodniej jest jednak takiej dyskusji
nie wywoływać i pozwolić żeby rynek sam zdecydował jak będzie
- i tak się właśnie teraz dzieje (...)
zgodnie z polskim prawem samorządy mogą powierzać
podmiotom prywatnym prowadzenie szkół
można to robić bez jakiejkolwiek procedury przetargowej i konkursowej
uchwała rady gminy jest tylko uzupełniana umową burmistrza
czy wójta z podmiotem który ma tę szkołę prowadzić -
nie ma żadnych mechanizmów kontroli tej szkoły
nikt nie dba o to czy ma ona odpowiednie zabezpieczenie finansowe
ani też czy jest w stanie zadbać o ciągłość swojego funkcjonowania
niewielu zwraca też uwagę na negatywną presję jaką konkurencja
ze strony szkół prywatnych wywiera na warunki pracy nauczycieli
wszystko dlatego że podmioty prywatne nie muszą zatrudniać
swoich pracowników na podstawie Karty nauczyciela
co znaczy że osoba zatrudniona w prywatnej palcówce edukacyjnej
ma gorsze warunki pracy i nie jest objęta
ochroną socjalną którą gwarantuje Karta

forsal.pl

środa, 5 listopada 2014


Richard Baldwin ekonomista 
z Instytutu Analiz Międzynarodowych i Badań Rozwoju w Genewie 
tłumaczy że przez dużą część współczesnej historii gospodarczej
proces globalizacji był napędzany przez malejące koszty transportu
najpierw (w XIX w.) parowce a potem (w XX w.) kontenery
spowodowały spadek stawek frachtowych przez co świat się skurczył -
od lat 80. XX w. jednak ważniejszą jego zdaniem rolę
odgrywają tanie i potężne technologie teleinformatyczne
które umożliwiają przedsiębiorstwom koordynowanie produkcji
między leżącymi bardzo daleko od siebie 
ośrodkami ponad granicami państwowymi -
łańcuchy dostaw rozproszono po całym świecie
a produkcję przemysłową rozbito na składowe 
Richard Baldwin uważa że oznaczało 
to olbrzymią zmianę znaczenia uprzemysłowienia
rozwój bazy przemysłowej w Japonii i Korei Południowej 
był procesem długim i trudnym
trzeba było zbudować zakłady produkcyjne na całej długości
łańcucha dostaw aby móc wytwarzać gotowe towary
z tego powodu niewiele państw mogło taki proces przeprowadzić
ale te które zdołały to zrobić zostały nagrodzone
gospodarkami zamożnymi i zróżnicowanymi
w erze handlu z dostawami koniecznymi do zapewnienia
łańcucha dostaw jest inaczej -
uprzemysłowienie w zasadzie oznacza jedynie otwarcie
rynków pracy przed światowymi producentami -
państwa które wyszarpną ogniwa światowych łańcuchów dostaw
szybko zostają nagrodzone zamówieniami na mnóstwo wyrobów
ale rozwój który łatwo przychodzi może także łatwo pójść -
jeżeli w tych gospodarkach nie podniesie się szybko
poziomu kwalifikacji pracowników i nie rozbuduje infrastruktury
podwyżki płac prędko doprowadzą do tego 
że producenci zaczną się przenosić tam 
gdzie koszty pracy są niższe

obserwatorfinansowy.pl

wtorek, 4 listopada 2014


rządy wszystkich państw rynków wschodzących marzą o tym 
aby powtórzyć sukces Chin ale przemiany zachodzące
obecnie w dziedzinie technologii chyba na stałe 
zmieniają ekonomię rozwoju -
możliwe że Chiny należą do ostatnich państw które dojdą
do średniego dochodu krajowego dzięki uprzemysłowieniu -
duża część państw rynków wschodzących napotyka problem
który Dani Rodrik z Instytutu Zaawansowanych Badań (IAS)
w Princeton w stanie New Jersey 
nazywa "przedwczesnym odprzemysłowieniem" -
przez większość najnowszej historii gospodarczej
 słowo "uprzemysłowiony" oznaczało "zamożny" - 
istotnie większość państw charakteryzujących się
wysokim poziomem uprzemysłowienia była bogata
a ich bogactwo wynikało właśnie z tego 
że były uprzemysłowione
ta zależność przestała jednak obowiązywać -
Arvind Subramanian z Instytutu Ekonomii Międzynarodowej im. Petera G. Petersona
który podobno niedługo zostanie głównym doradcą
indyjskiego rządu w sprawach gospodarczych zwraca uwagę
że przy dowolnym poziomie dochodu PKB i zatrudnienie
mniej niż dawniej zależą od przemysłu
a dochód w przeliczeniu na osobę przy którym zależność
od przemysłu jest największa również systematycznie spada -
gdy Korea Południowa doszła do tego punktu (w 1988 r.)
koreański pracownik zarabiał średnio nieco ponad 10 tys. dol.
(w dolarach z 2011 r. po dostosowaniu wg parytetu siły nabywczej)
gdy w tym samym punkcie znalazła się Indonezja (w 2002 r.)
średni dochód był nieco poniżej 6 tys. dol.
a w przypadku Indii w 2008 r. nieco przekraczał 3 tys. dol.

obserwatorfinansowy.pl

wygląda na to że cyfrowa transformacja ogranicza tradycyjne
możliwości dogonienia państw rozwiniętych przez kraje ubogie -
trudniej teraz przenieść masy 
ledwie piśmiennych ludzi z pól do fabryk
gdyby np. Indie miały iść chińską drogą rozwoju
potrzebowałyby kompetentnych inżynierów i kadry kierownicze 
aby budować fabryki w których zatrudniono by miliony pracowników -
obecnie jednak wskutek zmian w technice 
wykształcona indyjska elita osiąga 
wysokie dochody sprzedając zagranicznym
podmiotom usługi informatyczne - rewolucja cyfrowa sprawiła
że rewolucja przemysłowa stała się nieopłacalna

obserwatorfinansowy.pl